Hecher Sosa, jedno zwycięstwo w UFC od niej: „Będę pierwszą Hiszpanką, która przejdzie przez Contender Series”.

Hiszpańska Armada w UFC, dowodzona przez Ilię Topurię, jest bliska powiększenia składu. Kanaryjka Hecher Sosa zawalczy we wtorek, 16 września, w programie Dana White's Contender Series, telewizyjnym formacie, w którym zawodnicy walczą o kontrakt w największej na świecie lidze mieszanych sztuk walki (MMA). Ciekawostką tego programu, który klasyfikujemy jako najtrudniejszą rozmowę kwalifikacyjną na świecie, jest to, że nie chodzi tylko o zwycięstwo; trzeba też przekonać szefa amerykańskiej firmy. „Guanche Warrior” pojawi się w Las Vegas, gdzie zmierzy się z niepokonanym Brazylijczykiem Macksonem Lee o kontrakt z UFC. Krótko po otrzymaniu tej wiadomości, pochodzący z Lanzarote zawodnik udzielił ekskluzywnego wywiadu tej gazecie.
– Nadszedł czas: we wrześniu zdasz egzamin do UFC. Jak ci idzie?
Jestem bardzo zadowolony z szansy, jaką dostałem. Ostatecznie wszystko zależy od tych, którzy czekają, od tych, którzy pracują dzień w dzień, od tych, którzy wkładają w to całą swoją krew, pot i łzy. Nie zamierzam zmarnować tej szansy. Będę pierwszym Hiszpanem, który wygra Contender Series i kolejnym, który podpisze kontrakt z UFC.
- Wygrywałeś walki, a okazja nigdy się nie nadarzyła. Czy trudno było ci poradzić sobie z tą sytuacją emocjonalnie?
- Tak, właściwie. Już i tak byłam pod ogromną presją, nie dawałam rady... Mój menedżer kazał mi czekać, ale czekanie to sztuka życia. Postanowiłam walczyć dalej, bo kocham to, co robię i mam córkę do wykarmienia. Teraz nadeszła najlepsza okazja. Przeszłam wiele emocjonalnie, biorąc pod uwagę wszystko, co się ze mną stało, z moją rodziną, stałam się bardziej dojrzała i głodna sukcesu. To wszystko zadziała na moją korzyść.
– Mówiłeś o swojej rodzinie… Nie miałeś dobrego dnia: twoja siostra zmarła, a twój ojciec jest bardzo chory. Jak przyjęli tę wiadomość?
Mój ojciec jest w szpitalu na oddziale paliatywnym od prawie miesiąca. Kiedy przekazałem mu tę nowinę, oszalał, mimo że brał wszystkie leki. Jest bardzo szczęśliwy, a ja jestem z niego bardzo dumny. Mam nadzieję, że mój ojciec zobaczy moje zwycięstwo w tej walce i podpisze kontrakt z UFC.
– Prawda jest taka, że to dla ciebie ogromna szansa. Kto ci powiedział, że będziesz walczyć w Contender Series?
Zadzwonili do mnie o czwartej albo piątej rano, spałem. Obudziłem się i zobaczyłem wiadomość: walki w ramach Contender Series. Nawet nie pytałem, kto jest przeciwnikiem. Pomyślałem: „Zacznijmy od wagi”. Powiedzieli mi, że to Mackson Lee i pojechaliśmy.
– Wchodzisz do walki z pasem WOWFC, największej ligi MMA w Hiszpanii, na biodrze. Czy to pozycjonuje tę firmę jako źródło talentów do wejścia do UFC?
- Bez wątpienia, odkąd WOW podpisało kontrakt z platformą streamingową UFC (Fight Pass), to był ogromny krok dla hiszpańskiego MMA. Teraz mogę liczyć również na wsparcie Ilii Topurii, któremu muszę podziękować zarówno jemu, jak i jego zespołowi za to, co dla mnie zrobili. Zrobili, co do nich należało, rozmawiając z UFC.
„Chodźmy do walki, która cię czeka. Wyobrażam sobie, że zdajesz sobie sprawę, że nie wystarczy tylko wygrać; musisz też przekonać innych”.
Zdaję sobie z tego sprawę i wiem, że ci, którzy mnie śledzą, robią to ze względu na mój styl walki. Jestem bardzo wszechstronny; mam świetne ręce, kolana, łokcie, parter i zapaśnictwo… Jestem kompletny i to właśnie zobaczycie 16 września. Zamierzam wykończyć przeciwnika: albo poddam go w pierwszej rundzie, albo znokautuję w drugiej. Nie mogę się doczekać tego dnia. Będę walczył tam, gdzie chcę i gdzie na to zasługuję. Wyobrażałem to sobie co najmniej 2000 razy.
- Twoim przeciwnikiem jest niepokonany Brazylijczyk, Mackson Lee, który ma na koncie dziewięć zwycięstw przez poddanie i mierzy 185 cm wzrostu. Nie martwisz się?
„Rozjadę go. Nie obchodzi mnie, kto będzie przeciwnikiem, mogę walczyć z każdym, o każdej porze. Jestem zdrowy, silny, przygotowany psychicznie i zmotywowany. 16 września wygram kontrakt z UFC i sfinalizuję go, to pewne”.
- Styl walki przeciwnika charakteryzuje się tym, że walczy bardzo dziwnie i ma dobry kop.
„To dziwny facet. Ma postawę taekwondo, z kopnięciami obrotowymi, ale myślę, że ma większe powody do zmartwień niż ja. Nie walczył z nikim takim jak ja. Ma bilans 9-0, ale walczył z kilkoma bardzo słabymi zawodnikami. Analizujemy go i mamy wszystkie niezbędne narzędzia, żeby zneutralizować jego styl. To będzie moja 50. walka w MMA; po prostu kolejna.”
-Jak zamierzasz przygotować się do tej walki?
Będę trenował przez kilka dni w Las Vegas z kilkoma zawodnikami UFC. Mój menedżer to dla mnie zorganizuje. Będę tam i poczuję się jak jeden z nich. Muszę się tym cieszyć; żyję marzeniami. A potem zrobię to jak zawsze: na Lanzarote przez kilka tygodni, a potem w Madrycie z moim trenerem Mario Alonso przez resztę tygodnia, w AFC w Villalbie.
-Co powiedział ci twój trener, Mario Alonso?
„Jest bardzo szczęśliwy. Odkąd poznałem go w 2017 roku, pracowaliśmy ramię w ramię; zawsze mi pomagał. Pracowaliśmy nad tym dzień i noc. Kto by pomyślał, że kiedy pojechaliśmy do Szwecji walczyć z torbami zakupów, uznali nas za „przegranych”… Marzenia się tu nie kończą. Walczmy o UFC”.
-Wyobrażam sobie, że już pracujesz nad długoterminowymi planami gry...
- Tak, tak, będę musiał przeczytać... Saga o Harrym Potterze będzie za krótka! (Śmiech). Mój trener robi różnicę. Mamy między sobą fuzję, która prowadzi nas tam, gdzie jesteśmy dzisiaj.
- Mało kto wie, że wszedłeś do MMA po tym, jak zostałeś wyrzucony z boiska w meczu piłki nożnej. Co ta czerwona kartka dała, Hecher...
- Szkoda, że mnie wcześniej nie wyrzucili! (Śmiech)
-Życzymy Wam wszelkiego szczęścia w tym wielkim wyzwaniu.
- Bardzo dziękuję wszystkim, którzy mnie wspierają. Dam z siebie wszystko. Walczyłem tak ciężko, żeby tu dotrzeć. 16-go zobaczymy kolejnego hiszpańskiego zawodnika w UFC.
abc